sobota, 28 lutego 2009

luty: zachód2

Po ostatniej wycieczce na zachodnie rubieże miasta pozostał nam pewien niedosyt, postanowiliśmy więc powrócić w te rejony, aby dokładnie spenetrować obszar Lasu Ratyńskiego.


Zaplecze Wrocławia. Obrzeża miasta pracują wytrwale, aby zapewnić dostawy wszystkiego co niezbędne dla centrum.


Piękno natury. Zachwycająca historia drzewa zapisana w jego pniu.

Szkoła wojskowa.

Sala gimnastyczna Szkoły Wojskowej. Zdaje się, że w trakcie przebudowy.

Ruiny sporej fabryki.



A tu zdaje się, że napotkaliśmy chlewik lub kurnik. Niestety nie funkcjonujący obecnie.

But pana ogona odnalazł krewniaka.

A to dopiero ciekawostka. W środku Lasu Ratyńskiego odnaleźliśmy obiekt należący do Wojewódzkiej Komendy Policji. Od najbliższych zabudowań kompleksu oddzielała nas zamknięta na kłódkę brama oraz ściana drzew, więc szczegółowego opisu podać nie mogę. Nadmienię, że kłódka na bramie była nowiusieńka, a zbliżenie tego terenu na mapie satelitarnej google nie jest dostępne. Aparat represji - jak widać - miewa się dobrze.

i znowu wśród drzew! ach, jak cudownie wypocząć po tygodniu siedzenia za biurkiem!

Intrygujące kopce. Czyżby grzebano tu niewygodnych gości pobliskiej tajnej kwatery policji?




niedziela, 1 lutego 2009

zachodnie rubieże Wrocławia

W mroźny styczniowy dzień urządziliśmy rekonesans na obrzeżach Lasu Ratyńskiego.

Do osiedla Jarnołtów jechałem przez Nowy Dwór. Wrocław ciągnął się i ciągnął, a mijane zabudowania - skupione w zwartych osiedlach - wydawały się być podmiejskim wioskami. Zatrzymałem się u stóp zniszczonego młyna: pierwsze zmianki o młynie w tym miejscu pochodzą z 1271 r.


Most Jarnołtowski.


A niektórzy ludzie zapragnęli mieszkać tak. We Wrocławiu, oczywiście.







Na zachodnich rubieżach miasta życie wygląda nieco inaczej niż w centrum. Dodam, że dojeżdża tu jedynie autobus 609: kurs do Leśnicy (:







Latem musi tu być cudownie, kręty strumyk wije się przez las.





Im więcej łażę po Wrocławiu, tym większy podziw budzi we mnie regulacja wód dokonana przez Niemców. Nawet tam, gdzie miasto wydaje się już nie sięgać można napotkać ich zmyślne konstrukcje.



Pierwszy krok ku alpejskim szczytom wykonany.

Inicjacja piechóra, czyli Ślęża nocą



Parking pod komendą policji w Sobótce. Tutaj zostawiamy nasze samochody do rana.



Przemarsz duchów. Potem drogę oświetla nam już tylko księżyc.

U stóp Ślęży.


Kasia: operator filmowy, reżyser i najdzielniejsza dziewczyna, jaką znam.



Ślady Ariów.



Więcej śladów Ariów.



Przerwa dla odsapnięcia. Po kilku godzinach marszu można mieć dosyć. (trasa Sobótka - przełęcz Tompadła - Radunia - Ślęża)


Nocna pożoga. Widok ze szczytu Ślęży.