Padał deszcz. Ulicami Wrocławia przechadzał się Inspektor. Przybył tu z Londynu, w celach czysto towarzyskich i rozrywkowych. Gdy wszedł na Rynek, szósty zmysł od razu podpowiedział mu, że tu zdarzyło się morderstwo. Chwilę potem wzrok dał potwierdzenie przeczuciu. Pod wystawą jednej z knajpek leżało martwe ciałko: miniaturowy ludzik.
Inspektor pochylił się nad denatem. Wzdęty brzuszek wskazywał, że śmierć nastąpiła jakiś czas temu lub, że przyczyną zgonu było przejedzenie.
Wygięte figlarnie butki sterczały nieruchomo, z rzadka tylko poruszane nocnym wiatrem. Ktokolwiek stał za zgonem krasnala powinien ponieść tego srogie konsekwencje. Inspektor wszedł do najbliższej restauracji. Postanowił to wyjaśnić, nawet za cenę absencji na umówionym spotkaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz